Afroamerykanki z NASA podbijają kosmos

“Ja jestem polskim żydem, którego rodzice zmarli w obozie koncentracyjnym. Teraz stoję obok statku kosmicznego. On pewnego dnia zabierze człowieka do gwiazd. Tym właśnie się zajmujemy – dokonywaniem niemożliwego”.

Przełom lat 50 i 60. Świat opanowała zimna wojna. Pomiędzy Rosją a Stanami Zjednoczonymi trwa wyścig o podbój kosmosu. Na ziemi toczy się walka antyrasistowska i za uprawnieniem dla kobiet.

„Ukryte działania” to prawdziwa historia trzech afroamerykańskich matematyczek, które przyczyniły się do podbicia kosmosu przeniesiona na ekrany kin. Historia trzech kobiet, które dokonały niemożliwego. Historia o tym jak chcieć znaczy móc.

2

W dzisiejszych czasach gdyby ktoś mi powiedział, że pracuje dla NASA powiedziałabym „wow, musisz być niezły”.

W czasach, gdy światem rządzili biali, gdzie były oddzielne toalety dla kolorowych, gdzie kobiety nie miały wstępu na wyższe uczelnie, a dzbanki z kawą były znaczone trzy czarnoskóre kobiety rozpoczęły pracę w NASA. Niemożliwe nie istnieje.

6

Znajomość geometrii analitycznej, która pozwala obliczać trajektorię lotów rakiet nosi spódnicę i ma czarny kolor skóry. Przy tym jest niepokonana. Najlepsza z najlepszych. Nikt jej nie dorówna. Programistka komputerowa, która samodzielnie, jako pierwsza opanuje oprogramowanie IBM. I w końcu pierwsza kobieta inżynier w NASA.

Wszystkie trzy przebyły długą drogę by dojść tam, dokąd doszły i osiągnąć to, co osiągnęły.

W tamtych czasach NASA było zdominowane przez mężczyzn. Kobiety, jeśli tam pracowały piastowały bardzo podstawowe stanowiska. Spotkania zarządu odbywały się wyłącznie w gronie mężczyzn.

Jaki trzeba mieć tupet by być najlepszym? Najlepszym czarnym a raczej czarną…. kobietą!

Duży.

4

Gdy cytowany na wstępie polski inżynier zapytał jedną z bohaterek, że skoro tyle pomaga mu przy pracach inżynierskich to czy nie chciałaby być kiedyś inżynierem, ta odpowiedziała mu, że gdyby była mężczyzną już by nim była! Rozmowa ta zmotywowała ją jednak do działania.

Niewątpliwa inteligencja i błyskotliwość tych trzech kobiet sprawiła, że miały ogromny potencjał.

Co jednak musiało się stać by w mocno rasistowskim w tamtych czasach społeczeństwie mogły odnieść taki sukces?

Wiara w swoje możliwości, w to, co potrafią i że nie są gorsze od innych. Tupet i bezczelność, że miały odwagę sięgać po to, co było im z góry zakazane, niedostępne. Pokonały najlepszych i udowodniły, że inteligencja nie ma płci, że niemożliwego może dokonać każdy.

Nawet trzy czarnoskóre kobiety w NASA.

„wow, musiały być niezłe”.

1

„Hidden Figures” reż. Theodore Melfi

 

 

 

 

 

Happiness is a choice, czyli jak to robią inni

Świat pełen jest informacji o tym jak być szczęśliwym. Księgarnie uginają się o podręczników z gatunku „10 kroków do szczęścia” czy „zmień swoje życie i stań się szczęśliwszy”. Brzmi prosto, lekko i przyjemnie. Od samego czytania robi się człowiekowi lepiej. Gdyby tak wprowadzić wszystkie te mądre przepisy w życie i zdecydować, że od dziś będziemy szczęśliwi?

5

Nie wiem czy mieszkańcy Australii czytali te podręczniki i doszli do takiego samego założenia, ale z pewnością opracowali kilka swoich sposobów na bycie szczęśliwym.

“We make a living by what we do, but we make a life by what we give”.

Nie trzeba być wielkim znawcą życia by wiedzieć, że pomagając innym pomagamy też sobie. Uszczęśliwiając drugiego człowieka sami stajemy się szczęśliwsi. Choć większości z nas pomaganie kojarzy się w dawaniem pieniędzy, to wcale tak być nie musi. Często twój czas jest ważniejszy od pieniędzy.

Capture.JPG

Codziennie jadąc do pracy mijam na skrzyżowaniu człowieka, który przeprowadza dzieci przez jezdnię przed ich szkołą. Zwykle już przed ósmą rano stoi na swoim stanowisku pracy, czyli na chodniku tuż koło przejścia dla pieszych. Czeka na swoich „klientów”. Dzieciaki biegnąc na lekcje pozdrawiają go wesoło. Wiedzą, że przy nim nic im nie grozi. Samochody na widok pana ubranego w pomarańczową kamizelkę zatrzymują się natychmiast przed skrzyżowaniem. On jest strażnikiem bezpieczeństwa tych dzieci. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie fakt, że ten pan ma przeszło 80 lat i wykonuje swoją pracę za darmo…Codziennie, 5 razy w tygodniu, od 8 rano do późnego popołudnia poświęca swój czas by pomagać innym. W zamian dostaje mnóstwo ciepłych słów, ukłonów i wdzięczność rodziców. To chyba sprawia, że 80-letni staruszek robi to bezinteresownie z takim uśmiechem na twarzy.

1

Pomaganie jest trochę jak narkotyk. Wciąga. I to wciąga pozytywnie. Szczególnie, gdy masz w domu mnóstwo rzeczy, które tobie się już nie przydadzą a ktoś może skorzystać. Idea oddawania rzeczy, które nam się znudziły albo przestały pasować do nowego koloru tapety jest nam dobrze znana. Tutaj nabiera ona troszkę większego rozmachu. Każdy chce pomagać. Ludzie pakują do samochodu swoje rzeczy, których nie zamierzają już używać a z których ktoś innym mógłby się ucieszyć, jadą do najbliższego punktu zbioru takich datków, wyładowują je i odjeżdżają zadowoleni, że komuś pomogli. I skłamałabym mówiąc, że chodzi tylko o jakieś drobne przedmioty czy odzież. To, co ludzie przywożą czasem robi naprawdę duże wrażenie. Solidne drewniane łóżko, szafa, okrągły stolik z dwoma fotelami. Gablotka na książki w stylu vintage, płyty gramofonowe, obrazy, książki, rzeczy do kuchni i ogrodu. Wszystko w świetnym stanie. Taki punkt zbioru jest tym samym punktem sprzedaży. Każda rzecz dostaje swoją metkę z ceną i jest odłożona w odpowiednie miejsce czekając na nowego właściciela, który nada jej drugie życie. Wszystkie zebrane ze sprzedaży pieniądze trafiają w ręce potrzebujących. Nie muszę chyba mówić, że sprzedawcy obsługujący ten sklep pracują w nim za darmo.

I tak pomaganie stało się zwyczajem. Dzielenie przyjemnością. A szczęście?

Nikt go nie widział ale niektórzy poczuli…

4